I STALAM SIE …
I STALAM SIE …
I STALAM SIE …
czyli
SUNIA SWOJEJ PANI
/napisane za zgoda Mojej Pani/
Jak jestem grzeczna i mam czas to Moja Pani pozwala zagladac tu i tam, czytac i ogladac to i owo. Sama tez pisze rózne opowiadania, które obok swoich zdjec zamieszczam w kilku wlasnych profilach, w sieci. Wszystko pod czujnym okiem Pani. Widac, ze zdjecia moje sie podobaja, czego dowodem jest nielegalne, liczne (bez mojej zgody, jak to w sieci) kopiowanie ich i umieszczanie w róznych miejscach. Przegladajac teksty zamieszczane na tej stronie nie spotkalam zadnego ( no chyba, ze w swoim roztrzepaniu nie zauwazylam), który by byl wspomnieniem transki w jaki sposób ulozyl sie jej los, ze jest teraz tak i czuje sie dziewczyna. Nie chodzi mi o wymiane uwag na „forumnach” typu, „ze nagle”, „pewnego dnia”, itp. ale takie w formie wspomnienia, opowiadania „cycós” podobnego. No chyba, ze takie teksty sa uznawane za nieciekawe. Jednak raczej tak nie jest, jak mysle, bo my jako ludzie lubimy zagladac w cudze sprawy i podgladac innych. Ot ciekawosc nieodparta. Dlatego zdecydowalam sie napisac ciut o sobie. Jesli nie bedzie wziecia to przynajmniej bedzie burza na forum, a to tez jest pewien sukces pisarski. Wszak tak zwane „gwiazdy” musza skandalizowac, aby sie o nich mówilo. No to zaczynam. Kruca bomba, najgorzej pisac chyba o sobie.
Taaa, ciekawe sa czasem koleje dróg niektórych z nas. Jestesmy jak ten szampon, to nudne juz, dwa w jednym. U niektórych wiecej jest jednego lub d**giego, ale ogólnie jest tego dwa. Niektóre z nas sa bardziej lub mniej „rozwarstwione”, zwlaszcza te poczatkujace. Te przechodzace pierwsze meki „walki” wewnetrznej. Potem, po czasie „wstrzasów i zawirowan”, gdy skladniki sie wymieszaja i wyrównaja tworzymy stabilna „jednosc w dwoistosci”. Jak dobry drink. Niektóre krocza swoja droga same, niezalezne. Inne znajduja bliska osobe (plec do wyboru) a jeszcze inne wybieraja swiadomie lub dzieki splotom losu, co chyba jest rzadkoscia, bycie czyjas „wlasnoscia”. Nie mam na mysli „wlasnosc” typu „niewolniczego”, choc i takie sa, ale nie o takiej chcialabym tu wspomniec. Mam na mysli „wlasnosc” oparta na calkowitym, bezwarunkowym oddaniem siebie, bezwarunkowym przywiazaniem, „psia, sucza” wiernoscia do Swojej Pani. Oddaniem nie tylko ciala ale i najskrytszych mysli, pragnien czy woli d**giej osobie, Pani lub Pana. Choc w moim przypadku, aktualnie, Pani. Nie mam tu na mysli zadnych spraw materialnych, majatkowych ale czysto fizyczne, mentalne, duchowe. No nie wiem czy dokladnie wyjasnilam o co mi chodzi zaplatujac sie chyba calkowicie. Za zgoda Mojej Pani przedstawie Wam w jaki sposób stalam sie ta osoba co jestem obecnie. Moze to zainteresuje niektóre z Was a jak nie to nie szkodzi i tak napisze. Moze mi zamieszcza tutaj na stronie te gramote. Postaram sie pisac krótko i zgodnie z cenzura strony. Tak, to prawda. Jestem transwestyta, transem czy jak kto woli okreslic takie osoby, ale Moja Pani zabrania mi uzywac tych okreslen i sama ich nie uzywa. Transwestyta, trans to rodzaj meski a ja przeciez czuje sie kobieta, dziewczyna. Pani nazywa mnie „transka”, ale tylko wyjatkowo. Zwykle mówi na mnie Moja „mala suczka, sunia lub Moje brykajace slicznosci” co najlepiej oddaje mój charakter i osobowosc. Choc juz jestem w pelni dojrzala, wyksztalcona i wyszkolona „suczka – trans”, nadal mam osobowosc i charakter „malej dziewczynki”. Tak, potrafie nabroic i nabrykac od czego mnie potem pupa boli, ale i uwielbiam pieszczoty Pani i przytulanie do Pani. Na pewno wyda sie to dla Was dziwne i zaskakujace co powiem teraz. Otóz kilka razy dziennie i raz w nocy, jak nocuje u Pani, Pani daje mi cyca do ssania. Co niesamowicie lubie. Tak ma mleko! Jak to robi nie powiem. Co zdziwilam Was? Lubie wszystko co lubia male i duze dziewczynki. Jak jestem sama to spie z moja lala Klaudynka i smokiem Dexterem. Tak sie zachowuje jak jestem z Moja Pania sam na sam. W otoczeniu innych czy na jakims party lub raucie, na które Moja Pani jest czesto zapraszana staram sie byc grzeczna. Cóz nie zawsze mi sie to udaje do konca. Ale gosciom sie podoba. Moge Wam tylko zdradzic, ze sa to srodowiska ludzi niedostepne dla tzw. „zwyklych smiertelników”. Nie chce tu obrazic nikogo, „przeplaszam”. Ach zapomnialam, roztrzepana, mam na imie Mariolka , teraz i chyba na zawsze. Kiedys nosilam imie Lucja, ale to bylo bardzo dawno, na poczatku swiata. A jaki byl ten mój „poczatek swiata”? Otóz. Dawno temu, gdy na ziemi pojawily sie pierwsze „dingozaury”, a moze jeszcze wczesniej zaistnialam ja. Nie mam tu na mysli urodzenia, ale pojawienie sie pewnego rodzaju innej swiadomosci w ciele slicznego blondaska. Nie, nie nie zostalem-am skrzywdzona, m*****owana przez wstretnego, brzydkiego faceta. Jak to teraz modne. Nigdy nie czulem(am) sie skrzywdzona, czy w inny sposób zniewolona. To byly czasy, gdzie nie istnialy pojecia takie jak dzisiaj, gmatwajace ludziom w glowach, nie istnialy „jedynie sluszne wartosci” a istniala tylko i wylacznie „jedna mysl przewodnia” – mysl Partii. Pojecia transwestyta, transka itp. itd. Moze i gdzies tam byly i egzystowaly, raczej i wylacznie w podrecznikach i belkocie tzw. Specjalistów. No dosyc. O ile pamietam to pierwsze nieporadne „zabawy” jako dziewczyna zaczynalam w ostatniej klasie podstawowej. Cos sie wtedy we mnie rodzilo. Bardziej lubilam lalki i srodowisko dziewczyn jak chlopaków. Zazdroscilam dziewczynom nawet tego, ze jak siusiaja to kucaja. Zawsze jak mialam okazje i mozliwosc to tez to robilam. No nie powiem jako chlopak tez dawalam sie czesto we znaki, latajac umorusany w krótkich spodenkach i strzelajac z procy czy karbidu. Czasem nawet znalazl sie gdzies w krzakach jakis stary granat czy karabin. Ale to byly tylko takie nieporadne poczatki. Na serio to chyba zaczelo sie nie co pózniej, w szkole sredniej, dokladniej latem, nad jeziorem. Chyba w ostatniej lub przedostatniej klasie. Niewazne. W wakacje. Chodzilem sam na plaze. NIE BYLY ONE TAKIE LUDNE I KOMERCYJNE JAK TERAZ! Mozna bylo znalezc odludne calkiem miejsca. Zwlaszcza do poludnia. Tam tez, pewnego razu, przysiadla sie do mnie na koc pewna Pani. Widywalem ja (wtedy jako chlopak) czesto, jak bylem na plazy. Duza, ladna, z dlugimi wlosami w lokach i wielkimi no tego tam i tu. Usiadla obok mnie, nie pytajac czy moze. Strasznie sie zawstydzilem i zaslonilem sterczace, male cycuszki (takie juz mialem). No i na domiar zlego, prawde powiedziawszy, nie do konca bylem ubrany, a raczej ubrany „inaczej”. Czerwony jak burak szybko, nieporadnie sie staralem zaslonic, ale ona powstrzymala moje zapedy. Potoczyla sie rozmowa a wlasciwie ona pytala a ja odpowiadalem. I to jak, DOKLADNIE! Cos mnie zakazywalo zmyslac. Po tym spotkaniu szybko potoczyly sie moje losy. Nie bede opisywala co i jak robilam pod kierunkiem Mojej pierwszej Pani. Powiem tylko, ze to nie byla zupelnie tak do konca wlasciwa droga. Chociaz juz wtedy Pani prowadzala mnie do kosmetyczki i fryzjerki, gdzie moje cialo bylo poddawane zabiegom tworzacym ze mnie dziewczyna a takze do pewnego znajomego doktora, który… . Przebywajac z Pania zawsze bylam dziewczynka niezaleznie od miejsca i sytuacji. Ona pierwsza uczyla mnie poruszania, reagowania i mówienia jak dziewczyna. Wtedy jeszcze o tym nic nie wiedzialem. Ale ona pozwolila i otworzyla mi oczy na swiat, o którym nie mialam pojecia, a który istnial, dostepny dla niewielu w tamtych czasach. Dla dociekliwych dodam, ze o tym co sie ze mna wtedy dzialo nie wiedzial nikt. Dla otoczenia bylem chlopakiem, ba nawet staralam sie byc bardziej meska niz chlopak. Pani wprowadzila mnie w zamkniety swiat ludzi „co to wiele moga”. Zaczynalam byc „dziewczyna” ale nie transka i nie suczka. Juz wtedy mialam odpowiedni wiek. Na mojej drodze zaczely znikac, jak zaczarowane, wszelkie przeszkody i problemy. I tak to lecialo, caly czas juz. Rozpedzonej lokomotywy nie moglam i nie chcialam zatrzymac. Podobalo mi sie bardzo. Jednak kilka razy przychodzila refleksja czy tak powinno byc. A nawet byly momenty wewnetrznej walki i rozterki. Zawsze jednak „On” przegrywal a „ONA” wygrywala. W tych momentach czulam sie zle. Gdy decydowalam sie pozostac chlopakiem. Gdy przegrywalam i stawalam sie dziewczyna to bylam szczesliwa. Szukalam drogi wyjscia z tej sytuacji ale nie potrafilam jej znalezc. Co, ze do lekarza, psychologa itp. Nawet nie myslalam i nie chcialam. Bylam pewna swego i tyle. Wiedzialam, czulam, ze dam sobie rade bez tych durnowackich dyrdymalów. Nie bylo tragedii i rozpaczy ani prób samobójczych. Spoko. Kiedys na jednym z prywatnych przyjec, gdzie bylam, jak zawsze, jako dziewczyna z Pania pojawil sie Pan. Mial na imie Piotr. Bardzo mi sie przygladal i zainteresowal mna. Po jakims czasie Pani powiedziala: – Lucjo, takie nadala mi imie, jutro zaprowadze ciebie do pewnego Pana. Widzialas go na przyjeciach. Ten Pan bedzie Twoim Panem. Ja juz wiecej ciebie nie naucze a on bardzo sie Toba interesuje. Chcialabym cie zatrzymac, ale nie moge. On ma inne mozliwosci. Przyrzekl zaopiekowac sie Toba i rozwijac. Oczywiscie bedziemy sie spotykac czesto, ale to on bedzie decydowal o tobie. – tak mówila. I tak sie stalo. Zaprowadzila mnie do niego. Mieszkal sam w ladnym domu. A musicie wiedziec, ze nie kazdego bylo stac na dom, zwlaszcza taki spoza sztancy typu „kostka”. Poczatkowo, jak to ja, bylam okropnie dzika i wystraszona. Pan Piotr nie nalegal i nie zmuszal do niczego. Oswajal mnie jak dzikie zwierzatko. Po miesiacu juz bylam calkiem oswojona. Uczyl mnie jak mam sie zachowywac w zaleznosci od sytuacji i miejsca. Jak mam sie poruszac i odpowiadac. Juz wtedy nie moglam odpowiadac a zwlaszcza odzywac sie bez jego pozwolenia. Wtedy to pierwszy raz uslyszalam okreslenie do mnie „transka”, „sunia”, suczka”. Wtedy to dostalam i musialam nosic swoja pierwsza sliczna obrózke. Mialam ich mase, róznistych. Tak jak obecnie. To dzieki niemu moglam wybierac studia jakie zapragnelam. Pan Piotr byl dobrym obserwatorem. Kiedys zapytal co mi jest, ze nie do konca bywam szczesliwa. Wyznalam mu szczerze, bo niczego nie krylam przed nim, absolutnie, o swoich potyczkach wewnetrznych i rozterkach. Posadzil mnie sobie na kolanach i przytulil. Powoli, dlugo tlumaczyl i wyjasnial. To dzieki memu Panu poznalam Tao i zaczelam praktykowac. Poznalam „zlote liczenie”, „piec zywiolów”. Nauczylam sie je laczyc tak, aby przynosily spokój i korzysc. Nauczylam sie medytacji na rózne okazje. Ogólnie sa to rzeczy bardzo proste. Ale jak to bywa z prostymi rzeczami czesto ciezko je wykonac. Zwlaszcza jak sie jest suczka o zywiolowym charakterze i niecierpliwa. A to wszystko wymaga spokoju i duzej cierpliwosci. No ale koniec konców udalo sie. Dzieki Tao zrozumialam swiat i to co we mnie. Uspokoilam sie calkowicie i juz nie walczylam ze soba. Jestem radosna i spokojna sunia. Pod wplywem nauk Pana Piotra stalam sie sliczna, pelnokrwista trans suczka. Swoim ulozeniem, rzadko spotykanym, przywiazaniem bezgranicznym i uwielbieniem Pana oraz uroda zwracalam uwage wszystkich na przyjeciach. Zwykle siedzialam na podlodze przy lewej nodze Pana. On zawsze trzymal w reku lancuszek mojej obrozy. Teraz tez tak jest. Z ta róznica, ze to Moja Pani go trzyma. Na jednym z zamknietych przyjec, spotkalam sliczna transke, Kasie. Kasia byla wtedy wlasnoscia Pani Krystyny. Bardzo polubilysmy sie z Kasia od pierwszego momentu. Gapilysmy sie w siebie jak zauroczone. Czego nie wolno bylo nam robic! Powinnoscia suczki jest nie spuszczac oczu z twarzy Pana czy Pani. Za takie cos suczka jest strasznie karana i boli pupcia. Ale o dziwo nic takiego nas nie spotkalo. Pan i Pani od razu, no bo jak inaczej, zauwazyli zachowanie swoich suczek. Koniec, koncem pewnego dnia Mój Pan byl bardzo tajemniczy. Kazal mi sie slicznie ubrac. Zdradzil tylko, ze czeka na wyjatkowego goscia. Ja, jak to ja, poczatkowo czekalam w napieciu, siedzac przy nogach Pana, ale szybko to mnie zmeczylo i bawilam sie lalkami. Pan mi nie przeszkadzal. Nawet nie zauwazylam jak wstal i wyszedl. Zwykle to prowadzil mnie za soba na lancuszku. Ale teraz lancuszek wisial luzno.
– Lucjo, przywitaj sie z naszym gosciem. – Uslyszalam.
Poderwalam sie szybko i stanelam jak zamurowana, cala czerwona.
– Przeplaszam. – Powiedzialam pieszczotliwie jak zwykle. I stalam jak kolek. Wpatrzona w czarne, wielkie oczy, otoczone dlugimi rzesami i buzie z rozdziawionymi, kaszmirowymi ustami, w aureoli czarnych, dlugich, polyskliwych loków. Tez gapiacych sie na mnie zza pleców Pani Krystyny.
– No co tak cie zamurowalo. Znasz przeciez Pania Krystyne. – zasmial sie Mój Pan.
Podbieglam szybko i kleczac pocalowalam wnetrze prawej dloni Pani Krystyny, jak to robi grzeczna suczka witajac sie z inna Pania.
– No przywitajcie sie obie wreszcie, bo juz nie mozecie wystac. – zasmiala sie Pani Krystyna.
Tylko na to czekalysmy. Rzucilysmy sie obie z Kasia w ramiona, piszczac, skaczac i calujac. Pozwolono nam oddalic sie na chwile do mojego pokoju i nacieszyc sie soba. Wrócilysmy, po dluzszej chwili, zdyszane i mocno zarózowione, rozczochrane, majac wzrok spuszczony w dól.
– No co tak bylo glosno u was. Widze, ze poznalyscie sie dokladnie i doglebnie. Lucjo chyba masz spódniczke zalozona odwrotnie. – Powiedzial ze smiechem Pan Piotr a Pani Krystyna mu zawtórowala perliscie.
– No nie ma sie czego wstydzic. Pasujecie do siebie bardzo. – Dodala Pani Krystyna.
I to byla prawda. Stalysmy sie nierozlaczne. Do chwili obecnej. Choc Kasia i ja mieszkamy teraz w innych krajach i mamy innych wlascicieli. Nadal kochamy sie bardzo. Czesto przebywamy ze soba bo Nasze Panie widuja sie razem, z racji zajmowanych stanowisk i przyjazni. Juz wtedy Kasia zaczela reagowac w pewien charakterystyczny sposób na mój widok a nawet glos. Ja tak samo tylko w inny sposób, pasujacy do jej reakcji. No, ale mi nie wolno o tym tu pisac. Tamte czasy to byly cudowne czasy. Pan i Pani uczyli nas jak byc prawdziwymi suczkami. Nie tylko w tym, co sie zaraz moze kojarzyc ale i w innych sprawach. Spedzalysmy wolne chwile i dni od nauki na studiach, na spotkaniach i przyjeciach, gdzie takie dwie, sliczne i nierozlaczne suczki zwracaly powszechna uwage. Nie tylko Oni nas uczyli, ale i inni ludzie takze, w tych zagadnieniach co nasi opiekunowie nie znali. Potem Pan Piotr i Pani Krystyna zamieszkali razem w jej domu a my z Kasia moglysmy mieszkac obie w dawnym domu Pana Piotra, który w koncu oddziedziczylysmy. Nadal jednak bylysmy wlasnoscia Pana i Pani. Wtedy juz bylysmy rasowymi, wyksztalconymi suniami. Powiem bez ogródek – nie mam tu na mysli tylko i wylacznie spraw seksu. Te sprawy juz wtedy byly traktowane jako uboczne. Liczylo sie ulozenie, oglada, zachowanie i zadbanie oraz wiernosc do Pana i Pani. Tym wlasnie zwracalysmy uwage wszystkich. Tym dodawalysmy splendoru naszym wlascicielom. I tak jest obecnie. Jak to w zyciu bywa, nic nie trwa wiecznie. Zostalysmy z Kasia same. Ona z racji wyksztalcenia, z biegiem lat, dostala prace za granica i tam poznala obecna Swoja Pania, która to ona musiala zaakceptowac jako Swoja Pania, a nie odwrotnie. Takie sa zasady Starego Kanonu. Samotne tzn. bezpanskie nasze zycie trwalo dluzszy czas. Nie zgadzalysmy sie na te czy inna Pania. Wtedy postanowilysmy obie, ze jak wybierzemy to beda to tylko i wylacznie Panie a nie Panowie i to shemale. W tym czasie przyjelysmy do siebie i ulozylysmy dwie mlode suczki Hanie i Anie. Teraz obie sa ekstra i prowadza wlasny interes. Po ulozeniu Ani i Hani i wyjezdzie Kasi, przyrzeklam, ze juz nie zajme sie zadna nowa suczka. Ale gadaj zdrów. Pewnej zimy spotkalam cudo. Cudo w kazdym calu. Zlotowlosa, przesliczna istote. Moja ostatnia. Na imie ma Julia a ja mówie do niej Juli. W zasadzie to ona wybrala, zmusila mnie, abym ja wziela sobie i ulozyla. Ale to inna historia. W tym okresie, na poczatku, jak wzielam sobie Juli, pewnego wieczoru sylwestrowego, na który zostalysmy wynajete, poznalysmy Moja obecna Pania. Ekscelencje, Madame Jowite. Od razu zwrócilysmy na siebie Jej uwage. Choc bylo tam wiele innych transek. Wtedy to, zanim jeszcze Madame Jowita wziela nas z Juli na wlasnosc, sprzeciwilam sie pewnej Mistress Lady Katrin, z Angli. Za to przewinienie musialam odpokutowac potem, kilka miesiecy w jej Pensjonacie. Ale najpierw dostalam lanie od lady Katrin. Lezalam rozciagnieta na cieplej masce samochodu, z zadarta spódniczka i opuszczonymi majteczkami piszczac glosno. Chciala mi zabrac Juli, na co ja sie nie zgodzilam. Mistress nie moze zabrac sobie ot tak czyjas suczke, nawet gdy jej wlascicielem jest inna, ale „starsza” suczka, jaka ja juz bylam. Musiala bym na to wyrazic swoja zgode slownie i na pismie przy dwóch Dominach. Tak nakazuje Stary Kanon. I nikt, i nikomu nie wolno tego zmieniac. Niezaleznie od posiadanego stopnia. Ja sie nie zgodzilam. Za ta postawe odpokutowalam, czym zdobylam powazanie w oczach Jej Ekscelencji i Lady Katrin. Tego sylwestra, co zainteresowala sie mna Madame Jowita, Lady Katrin byla „opiekunka nas suczek”. W zasadzie to Madame wyratowala mnie z sytuacji, gdy wpadlam w lapy pewnego perfidnego goscia. Potem czesto przebywalam w poblizu Madame, na jej polecenie, ale jeszcze nie jako Jej wlasnosc, choc i wtedy nie wolno mi bylo, jako suczce, nie wykonywac jej polecen. Na jej zyczenie dostalam zajecie w podlegajacym jej I.S.E., jako juz doswiadczona transka. Zostala tam wtedy przyjeta na nauke Moja Juli. Po jakims czasie na uroczystym posiedzeniu, w nadmuchaniej atmosferze, w obecnosci Mistress i Domin Jej Ekscelencja Madame Jowita wypowiadajac stare slowa Kanonu wziela sobie mnie na wlasnosc a poprzez mnie i Juli. Od tego momentu zaczal sie dla mnie i Juli nowy etap. Juli po skonczeniu I.S.E. wybrala sobie za Pania, Pania M. Wszystko uroczyscie wedlug zasad Starego Kanonu. Juli jest wlasnoscia Pani M. Jest szczesliwa naprawde. Pani M poczynila pewne kosmetyczne zmiany w ciele Juli. Ale tylko drobne, bo nie mozliwe jest poprawic cud natury, którym jest Juli. Moja i Jej Pani sa przyjaciólkami wiec widuje Juli bardzo czesto. Z racji swego stanowiska i pozycji Moja Pani czesto podrózuje po swiecie. Wtedy zabiera mnie ze soba. Ja mam taka prace, tak, tak pracuje jak wiekszosc i to jako facet. Co zdziwione? Jako wlascicielka interesu moge sobie pozwolic na przerwy i sterowac zdalnie. Zwlaszcza jak ma sie oddanych ludzi i przywiazanych nie tylko materialnie. No ale tyle. Te wyjazdy wlasnie sa powodem moich dluzszych przerw w udzielaniu sie tu i na innych stronach. Bedac z Pania za granica czuje sie prawdziwie wolna. Tam jestem caly czas dziewczyna, równiez zewnetrznie. Nigdy, no z drobnymi wyjatkami, nie przebieram sie za faceta. Jestem dziewczyna, suczka Pani. Prowadzana zawsze na smyczy-lancuszku. Niestety w kraju to nie zawsze jest mozliwe. W kraju, gdy ide z Pania po miescie, w obrózce, prowadzona na smyczy, to budzimy niezdrowa ciekawosc i czasem brzydkie komentarze. Ale widok twarzy komentujacego zwykle swiadczy o jego zasobach wiedzy. Pani ma wielu znajomych i przyjaciól. Jest zapraszana na przyjecia towarzyskie, gdzie Jej nieodlacznie asystuje. Bardzo czesto mieszkamy w domu zapraszajacego a jesli nie to w luksusowym apartamencie hotelowym. Wtedy przyjezdza po nas szofer w limuzynie. Zdarza sie, ze po przylocie, z lotniska zabiera nas prywatny odrzutowiec lub helikopter. Mówie Wam, ale frajda. Dostaje mase cudownych prezentów. Moja garderoba, w domu Pani, peka w szwach. No ale dosyc chwalenia sie, a co?! Dzieki tym podrózom z Pania ja tez mam kilka kochanych przyjaciólek, suczek. Jedna z nich jest Sasza, transka. Przesliczna istota, która reaguje na mój widok i glos tak jak reaguje, Kasia. Nie wolno mi tu pisac jak, wiec nie zaspokoje Wasza ciekawosc. Ja tak samo reaguje na Sasze jak na Kasie, w sposób odpowiednio pasujacy do jej reakcji. Jak jestesmy razem to nie mozemy wytrzymac bez siebie. Sasza jest wlasnoscia Madame Kateriny. Pieknej shemale. Madame Katerina tak jak Moja Pani Madame Jowita na tytul i stanowisko Ekscelencji. Na przyjeciach, slicznie ubrana i szykowna dziewczyna prowadzana na lancuszku w obrozy, wpatrzona bezgranicznie w Swoja Pania musi budzic i budzi zainteresowanie i cos wiecej. Dzieki mnie Pani potrafi zalatwiac rzeczy prawie niemozliwe. Ale to inna bajka. W taki to sposób stalam sie tym czym jestem dzisiaj. Tak jestem wlasnoscia Ekscelencji Madame Jowity, Mojej Pani, która kocham i uwielbiam bez granicznie i ogromnie szczera, prawdziwa sucza wiernoscia. I wiem, ze Ona mnie tez uwielbia, chociaz czasem bywam nieznosna i rozkapryszona, jak mala dziewczynka. Przytula mnie, pozwala siadac na kolana, choc nie jestem piórko, i piescic sie. Czesto zaprasza mnie do swojej sypialni. A dla równowagi w malym pokoiku, wylozonym wyciszeniem czeka lezanka i stolek oraz wisza potrzebne zabawki sluzace do przypominania mi kim jestem. Przyznam sie szczerze, ze te miejsce i przyrzady nie sa niepotrzebne. Tam, naga, z piekaca bardzo pupcia przepraszam Swoja Pania, z placzem. Co, nie mozliwe, aby tak bylo? Niemozliwe, to mówi lyzka w reklamie. Mozliwe, na pewno. Tak wlasnie reaguje, nic nie rozumiejac, wiekszosc osób, gdy czyta moje wspomnienia. Jednak to nie bajka a zwyczajne zycie i wiry losu. Jednak nie ból pupki jest dla mnie najgorsza kara. Najgorsza sa „Niemcy w domu” jak to nazywam. Pani udaje, ze mnie nie zauwaza i nie odzywa sie do mnie i nie pozwala na zblizanie. Siedze wtedy w kacie lub pod stolem pochlipujac i wodzac za Pania zaplakanym wzrokiem zbitej suni. Pani nigdy nie karze mnie niesprawiedliwie. Sama tez przezywa jak musi to robic. Dlatego cisza po karze nie trwa dlugo. Mam sposoby na Swoja Pania, aby ja udobruchac. Ona dobrze o tym wie, ale udaje, ze nie. Jak sie nie odzywa i siedzi w fotelu to cichutko podpelzam na czworaka do uda Pani i delikatnie drapie pazurkiem po jej udzie popiskujac i patrzac w jej twarz. Ona udaje zagniewana i ze tego nie dostrzega ale po chwili slonce znowu swieci i radosc suczki jest wielka. Gramole sie na jej kolana i caluje ja, i przytulam sie. Ona odwzajemnia pieszczoty. Tak jak Pan Piotr wprowadzil mnie w arkana TAO i dal spokój wewnetrzny, tak Moja Pani zdradzila mi SEKRET. Teraz ja tez znam SEKRET zycia. Jak zyc, jak otrzymywac to co sie pragnie i wiele innych spraw. Sekretem nalezy sie dzielic z innymi. Jest tego tak duzo, ze nigdy nie zabraknie. Cóz jak juz wspomnialam to sa rzeczy proste. Ale proste rzeczy stwarzaja dla wiekszosci ludzi trudnosc ogromna. Im ktos ma bardziej wybujale ego tym trudniej mu osiagnac sukces. Ego morduje podswiadomosc. No ale tu nie miejsce na takie wywody. Powiem Wam tylko, ze sprawdzilam dzialanie „sekretu” na sobie praktycznie i wiecie co TO DZIALA!. Moge sie podzielic. Tak wiec jak widzicie jestem nie tylko ladna, rozpieszczona sunia Pani ale mam tez inne ciekawe zalety. Tak jak postanowilysmy z Kasia Jej Pani, Moja Pani, Pani Juli i Saszy to shemale. Wiece co, jak sie wszystkie razem spotykamy to huragan „Catrina” przy nas jest niewinnym wiaterkiem. Tak oto w skrócie wygladala moja droga do chwili obecnej. Na pewno nie zaspokoilam tych dociekliwych z Was tak jak chcialybyscie. No ale i nie zaspokoje tutaj. Raz, ze bylaby to „never ending story”, cudowna z reszta, a dwa, ze zalozenia nie pozwalaja. Moze to kogos zaciekawi lub przyda sie komus a przynajmniej wznieci dyskusje komentarzy. Co tez bedzie ciekawe. Moje wspomnienie jest jakby spojrzeniem na temat „trans” z innej, chyba malo znanej strony. Nie mozna udawac twierdzac, ze takich sytuacji nie ma. Trzeba tylko ciut odwagi, aby napisac o sobie. Moze, któras z Was tez cos skrobnie. Jak zwykle, tradycyjnie, prawdopodobnie, wszystko zostanie doglebnie i szczególowo przegryzione, rozdrobnione i roztrzesione pod róznym katem az do utraty glównego watku, co tez jest fajne, na swój sposób. Pozdrawiam.
® MARIOLKA – AKANAH